Aktualności

Bioeconomy - wywiad ze studentami

26.04.2024 Kategoria: Studenci
Grafika przedstawia kulę ziemską porośniętą roślinnością, trzymaną na dłoni na tle nieba.

Kandydaci! 

Bioeconomy to dość nowy kierunek, ma dopiero dwa lata. Z okazji jego "urodzin" publikujemy wywiad przeprowadzony ze studentami pierwszego rocznika tego kierunku. Jak na niego trafili? Co nimi kierowało? Jakie mieli obawy? Czy były one zasadne? i wreszcie jak radzą sobie ze studiami, czy im się podoba? Tego wszystkiego dowiecie się poniżej, ale najpierw ich poznajcie:

dsc_0199.jpg Od lewej: Julia Pańczyk, Julia Kłapkowska, dr hab. Krzysztof Lejcuś, profesor uczelni - współtworca kierunku, Amelia Klarowicz, Norbert Sułek

Jak Wam się podoba na kierunku? Jakie macie wrażenia po pierwszym roku?

Norbert Sułek: Postaramy się być obiektywni, pomimo tego że mieliśmy teraz dwa egzaminy z rzędu (śmiech)

Julia Kłapkowska: Wydaje się nam, że jest zupełnie inaczej niż na innych kierunkach. Z tego co rozmawiam z moimi znajomymi, którzy studiują zarządzanie i inżynierię produkcji albo w ogóle zupełnie inne kierunki, wynika że u nas jest o wiele więcej projektów. Nie mamy takich zajęć, że uczymy się czegoś na pamięć, tylko wszystko mamy jak najbardziej praktyczne, nawet wykłady i to ma odzwierciedlenie w tym, co będziemy w przyszłości robić. Nawet kiedy jakiś przedmiot nie wydaje nam się na początku bardzo interesujący, to później, przez to jak jest prowadzony, wychodzi na to, że jest jednym z ciekawszych.

Julia Pańczyk: Ja też mam wrażenie, że jest trochę inny system nauczania. Nie wiem, czy to wynika z tego, że studiujemy po angielsku, czy że właśnie mamy więcej projektów, czy że po prostu jesteśmy małą grupą albo nowym kierunkiem, ale też wydaje mi się, że tak jak powiedziała Julka, że nie ma u nas takiego bitego kucia na blachę, tylko mamy dużo projektów. Oczywiście one też wymagają od nas dużo pracy i dużo czasu, to nie jest łatwy kierunek, ale jest dzięki temu zdecydowanie ciekawszy.

NS: Tak i właśnie fajnie, bo w każdym semestrze trochę bierzemy z różnych dziedzin tej wiedzy, na przykład w tym semestrze o wodzie było dużo…

JK: Mieliśmy dużo hydrologii, zajęcia terenowe, gdzie mierzyliśmy przepływy wody, byliśmy w elektrowni wodnej, byliśmy w MPWiK na Mokrym Dworze (Zakład Uzdatniania Wody przyp. red.), więc zobaczyliśmy to wszystko od wewnątrz i z tego co wiem, sporo kierunków nie ma wielu takich wycieczek, żeby zobaczyć jak to tak naprawdę wygląda i z czym to się je.

JP: Czego i po co się uczysz…To nie jest taki kierunek, który jest albo humanistyczny, albo ścisły. On jest bardzo różnorodny. Mamy oczywiście takie projekty, w których musimy się wykazać po prostu sprawnością pisania, językową też, ale też kreatywnością, musimy też potrafić wykonać różne obliczenia, więc jest bardzo różnorodnie też pod tym względemto nie jest kierunek tylko dla ścisłowców czy tylko dla humanistów…

JK: … czy też biol-chemów, czy mat-fizów po liceum, więc mam wrażenie, że każdy się odnajdzie. Ja jestem po mat-fizie, mamy kolegę, który jest po mat-geo i reszta jest, po biol-chemach…

Amelia Klarowicz: ja rozszerzałam historię sztuki (śmiech), więc jest bardzo duży miks jeżeli chodzi o nas i każdy się odnajduje i to jest chyba najlepsze, że faktycznie każdy sobie znajdzie coś dla siebie.

NS: Ja na przykład bałem się na początku, jak tutaj przychodziłem, że będzie dużo matematyki albo fizycznych rzeczy, no i było, ale okazało się, że jednak zaczynaliśmy od podstaw już jesteśmy na poziomie zaawansowanym, bo jakoś ta wiedza nam weszła po prostu.

Myślę też, że część z kandydatów się obawia języka angielskiego, bo jednak w szkołach on jest realizowany na różnych poziomach. Też się tego obawialiście przed studiami?

JP: troszeczkę…

NS: jakoś tak się nie czuje tego

JP: Szczerze mówiąc miałam dobre wyniki z angielskiego i też przyznam, że poszłam na ten kierunek ze względu na język angielski, a mimo wszystko ta obawa z tyłu głowy gdzieś była i największe takie zderzenie miałam, na chemii, to była największa bariera językowa na początku, ale po dwóch miesiącach ona po prostu się zatarła. Tak wszystko już poszło z górki.

JK: Dokładnie, faktycznie, mimo że też zawsze miałam dobry angielski, to bardzo się bałam tego, że ktoś zacznie do mnie mówić i nie będę wiedziała o co chodzi. Myślę, że takie obawy są normalne, że to jest coś innego w ogóle, to jest zmiana liceum na studia, jeszcze wszystko po angielsku, no abstrakcja (śmiech).

Jeszcze pierwszy rocznik tego kierunku, wspólny z PWr…

JP: Tak, rzuciliśmy się na głęboką wodę wszyscy.

AK: ja raczej nie miałam takich obaw, mam wrażenie, że jeżeli ktoś jest w stanie obejrzeć film po angielsku bez napisów i zrozumieć go, no to nie ma w ogóle co się martwić.

NS: nawet bez tego

JK: też jeżeli chodzi o angielski, to prowadzący starają się, żeby to było jak najprostsze. Nie jest tak, że jest do nas mówione po angielsku, a jak my czegoś nie rozumieliśmy na początku, to „nie rozumiecie, no to trudno”, tylko jak nie rozumieliśmy słowa, czy faktycznie było nam się ciężko przestawić, to oferowali nam pomoc, tłumaczyli innymi słowami albo w ostateczności podpowiadali po polsku, my też sporadycznie mogliśmy używać polskiego, a z czasem nie było już takiej potrzeby.

JP: Myślę, że największy kłopot sprawia słownictwo specjalistyczne, które z miesiąca na miesiąc coraz bardziej się utrwala w głowie i coraz łatwiej jest się nim też posługiwać.

NS: Teraz znamy niektóre specjalistyczne wyrażenia tylko po angielsku (śmiech)

Wszyscy: i jak coś nam tłumaczą po polsku, to nagle trudno zrozumieć co to jest (śmiech)

JP: Chociaż ja się na przykład też bałam, że będę po prostu odstawać, że ja nie znam angielskiego tak jak reszta ludzi aplikujących tutaj, ale okazało się, że…

NS: każdy był taki sam

JP: tak, każdy był taki sam albo spotkałam się po prostu z innymi osobami, które miały te same obawy. Tutaj też nikt nikogo nie ocenia, wiadomo że dla każdego z nas to była nowość.

JK: Mamy taką fajną grupę, że tak naprawdę zgadaliśmy się już po tym roku. Znaleźliśmy taką grupę, że faktycznie przez to, że byliśmy rzuceni na głęboką wodę, to musieliśmy się ze sobą dogadać, bo jest nas tak mało … nie wiem, może po liceum się ludzie obawiali, bo ja osobiście tak, takich właśnie ocen – co jeżeli coś pójdzie nie tak, co jak powiem coś nie tak? I takie typowe odpytki przy tablicy na przykład z liceum, ale tutaj nie było takiego problemu. Przez to, że wszyscy byliśmy na siebie otwarci i próbowaliśmy sobie jak najbardziej pomóc.

To słychać, jak teraz rozmawiamy, że dobrze się czujecie we własnym towarzystwie, czasem w takich wywiadach rozmówcy się obawiają, że powiedzą coś nie tak albo wstydzą mówić…

NS: już musieliśmy tyyyle prezentacji przeprowadzić… (śmiech)

JP: Mamy taką grupę ludzi na kierunku, że każdy z nas jest bardzo otwarty, wygadany i nie ma za bardzo problemów z komunikacją między nami, jest właśnie fajny przepływ myśli, w takich zwykłych rozmowach, nawet z wykładowcami. Większość z nich po prostu pokazuje nam, że oni też są ludźmi.

NS: Wielu wykładowców też jest nowych, więc oni często się stresują na początku tak samo jak my

JK: tak to jest bardzo duży plus. Właśnie dzisiaj skończyliśmy zajęcia z panią doktor, która pierwszy raz prowadziła zajęcia i aż daliśmy jej prezent, dlatego że drugiej tak przyjemnej osoby jako wykładowcy nie było. Widziała w nas ludzi, my widzieliśmy w niej człowieka i było widać jak my się tak stopniowo przed Panią Doktor otwieramy i Pani Doktor przed nami, i z wykładu na wykład się ta granica troszeczkę zacierała i mogliśmy na spokojnie sobie porozmawiać na koniec i było naprawdę miło.

Odnośnie tego co mówiliśmy, że kierunek jest łączony z PWr, jak sobie radzicie z planem zajęć łączonym z Politechniką - czy z Waszej perspektywy jest to dobrze zaplanowane i jak organizacyjnie wygląda?

NS: nie ma w ogóle problemu

JP: mi na przykład to się strasznie podoba, bo jest różnorodność. Mamy takie dni, że cały dzień siedzimy w jednym budynku, w jednej sali i to się wszystko zlewa w całość. Ja przyznam szczerze, że  czasami przychodzę i nie wiem, czy to są te zajęcia, czy tamte, tylko rozróżniam po wykładowcach ewentualnie. A tak, to mamy okazję pójść do innego budynku, na inną uczelnię, poznać ich system i innych wykładowców. A to daje nam też więcej kontaktów, bo nie znamy tylko wykładowców z Uniwersytetu Przyrodniczego, ale też z Politechniki.

NS: Mieliśmy tak zaplanowane dotychczas, że na Politechnice byliśmy tylko w środy w pierwszym semestrze, teraz byliśmy też w środy, nie wiem jak będzie w kolejnych, bo wiem, że teraz mamy mieć więcej zajęć tam, ale to jest tak zorganizowane, że zazwyczaj w jeden dzień albo może w dwa tam będziemy. Po prostu mamy wtedy zajęcia tylko na tej uczelni, więc nie biegamy pomiędzy kampusami.

JK: plan wydaje mi się, że jest naprawdę w porządku. Nie mamy zajęć od 8:00 do20:00, jak czasami słyszę od znajomych, tylko jest taki dobrze zrobiony. Mamy też jeden dzień wolny, jakby ktoś chciał sobie wziąć języki, wf, więc to nam bardzo odpowiada, jeżeli chodzi o plan i też połączenie z Politechniką.

Bardzo się cieszę, że tak to ogarnęliśmy ;)

A czy możecie opisać Wasz kierunek, tak po ludzku? Kandydaci kiedy wybierają studia, to czytają mnóstwo różnych opisów, różnych kierunków i one są bardzo naukowo, kwieciście ujęte, ale jak się tak bliżej zastanowić, to czasem dosyć enigmatycznie i nie do końca wiadomo o co chodzi.

AK: Szczerze powiem, że ja nie wiedziałam na początku, chyba nikt z nas nie wiedział… (śmiech)

JK: Tak naprawdę całe Bioeconomy opiera się na odnawialnych źródłach energii, najłatwiej ten kierunek porównać do inżynierii środowiska, połączonej z odnawialnymi źródłami energii po angielsku.

NS: i zarządzaniem jeszcze jakimś?

JP: i zarządzaniem! brzmi to skomplikowanie, ale naprawdę nie jest!

NS: Ten kierunek jest mocno interdyscyplinarny.

JP: Mieliśmy przedmioty o ziemi, mieliśmy o biomasie, biogazownie, elektrownie wodne wszystko właśnie pod tym kątem, później mamy też jeszcze o jedzeniu i mamy o robaczkach, o jedzeniu robaczków, to jako fakultet ???? Mamy też biochemię, mamy zwykłą chemię…

AK: programowanie mieliśmy też…

JK: też! właśnie też GIS, same mapy, to jest takie trochę zahaczenie o inżynierię środowiska mam wrażenie, ale to też potrafimy, programować też potrafimy (śmiech)

AK: niektórzy są w tym lepsi, inni gorsi, ale na tyle wszyscy potrafią, że jakbyśmy mieli jakiś projekt grupowy, no to poradzilibyśmy sobie z tym. Przez to, że mamy dużo tych projektów grupowych, to musi być ktoś, kto jest dobry w organizacji na pewno.

NS: Mi się wydaje, że jeszcze też jest ważne, że jak ja szedłem tutaj, to stresowałem się, jak niektóre przedmioty tak dziwnie brzmiały albo skomplikowanie, a koniec końców okazało się, że całkiem w porządku to było. Może nie łatwe, ale do zrobienia wszystko.

A Wasze projekty, czego na przykład dotyczą?

JP: to wszystko chyba zależy od tego na jakim przedmiocie i semestrze.

AK: w pierwszym semestrze mieliśmy projekt semestralny, na którym robiliśmy prezentację o plastiku w różnych formach

NS: research robiliśmy…

JK: wtedy to było nasze pierwsze zanurzenie, gdzie uczyliśmy się korzystać z różnych artykułów naukowych, uczyliśmy się szukać potrzebnych informacji, ale właśnie oprócz tego semestralnego, każdy z nas sobie wybierał w pierwszym semestrze jeszcze dany problem, na którym się skupialiśmy i to było albo fast fashion, albo zazielenianie miast, zanieczyszczenie powietrza i to wszystko rozwijaliśmy przez cały semestr. W drugim semestrze mieliśmy projekty takie jak gra terenowa, organizowaliśmy to, pod kątem zarządzania projektami społecznymi, więc to też zupełnie coś innego, ale też przydatne umiejętności. Mieliśmy też projekty o biogazowni. Wybieraliśmy sobie miasto, w którym tworzymy biogazownię, w jakim najbardziej dogodnym terenie mogłaby być, jakie jest zapotrzebowanie energetyczne i tak dalej – to może brzmi skomplikowanie, ale nie jest. To jest faktycznie bardzo ciekawy temat, gdzie taką biogazownię można postawić, co można tam zrobić, z czego można zrobić, jakie są tam na przykład zwierzęta, z których można zrobić zapotrzebowanie do biogazowni.

JP: Rzeczywiście, niektóre projekty… no nie były łatwe.

Wszyscy: nie były.

JP: Potrafiły być bardzo skomplikowane i zawiłe, ale to jest to, o czym trochę wspomniałam wcześniej, że prowadzący są zazwyczaj na nas bardzo otwarci i są gotowi - jeżeli będzie trzeba nam wytłumaczyć cztery razy, co mamy zrobić, to oni wytłumaczą i piąty. Pokazują nam, że nie są po to żeby nam przeszkadzać, tylko rzeczywiście wykazują chęć nauczenia nas czegoś. I to jest super. Wspomnieliśmy właśnie wcześniej o jednej Pani Doktor, która była w stanie nam wytłumaczyć wszystko, krok po kroczku, że nawet jeżeli ktoś się zagubił, odstawał od grupy trochę, to pomogła, żeby wszystko było ładnie elegancko i na koniec wszystko wyszło.

JK: Widać, że wykładowcy, chcą przekazać dalej swoją wiedzę, to nie jest wiedza powszechna i jeżeli przekazują nam ją, to chcą żeby była jak najbardziej przystępna, chcą dla nas dobrze i chcą żebyśmy się tego nauczyli.

Czy macie jakichś zagranicznych wykładowców?

NS: Na razie mieliśmy jednego.

JP: Z wykładowców, głównych prowadzących od danego przedmiotu, to nie, wszyscy są z Polski i można z nimi też w razie czego normalnie skomunikować się po polsku, no czasami też trzeba po prostu podejść do wykładowcy i porozmawiać po polsku, żeby zrozumieć najpierw w języku ojczystym o co rozmówcy chodzi, a później to przerobić sobie na angielski, ale mamy doktorantów - szczególnie przy profesorze Białowcu - oni przychodzą i albo biorą udział z nami w zajęciach, albo faktycznie je prowadzą.

A myśleliście o wymianach zagranicznych?

NS: Próbujemy teraz!

JK: Tak właśnie ja i Norbert tutaj dzielnie walczymy z Erasmusem

NS: aczkolwiek trudno przedmioty dobrać

JK: Właśnie wydaje mi się, że to jest też ważne, że jeśli ktoś by chciał jechać na Erasmusa z tego kierunku, to trzeba dokładnie sprawdzać przedmioty.

NS: zanim się zaaplikuje

JK: tak i zanim wybierze się kraj trzeba sprawdzić, ja nie mam aż takiego problemu jak Norbert, ale ja lecę do Porto, Norbert będzie leciał na Azory.

NS: mam lecieć, zobaczymy.

JK: nie wszędzie są takie przedmioty jak u nas, czasem jest ciężko znaleźć podobne i faktycznie najpierw trzeba poszukać w sylabusach, a dopiero później aplikować na danego kraju. Dostać się nie jest trudno, ale ważne jest to żeby móc zrealizować wyznaczone przedmioty i zaliczyć semestr.

Czy wtedy wszystkie przedmioty muszą się zgadzać? Czy możecie jakiś jeden, czy dwa zrobić awansem jeśli ich brakuje?

JK: No ja tak zrobiłam jeżeli chodzi o język i wf, w przyszłym semestrze go nie mam i będę po prostu odrabiała, ale najważniejsze, żeby mniej więcej się zgadzały. Jeśli prodziekan powie, że cos się nie zgadza, to można wziąć jakiś substytut, tylko że później po powrocie do Polski trzeba to uzupełnić, czyli ma się dodatkowy jeden przedmiot. Też jest możliwość awansu, ale z awansem jest taki problem, z tego co wiem, że jeżeli to jest na przykład fakultet, to nie wiadomo, czy ten fakultet będzie wybrany na roku.

A jak już przy przedmiotach jesteśmy - macie jakieś ulubione? Albo mniej ulubione? ;)

JP: Czy mamy jakiś ulubiony przedmiot w tym semestrze...?

NS: Zarządzanie wodne mi się podobało, bo to jest hydrologia, wszystko związane z tym.

Wszyscy: z doktorem Śpitalniakiem, tak, tak.

JK: Tak, tak i też Bioproducts Transformation, to właśnie takie dwa ulubione. Projekt semestralny jest zawsze ciekawy.

NS: Z tego semestru też były świetne przedmioty o różnych problemach środowiskowych

JP: Na pierwszym semestrze chemia, mimo że ja nie jestem z chemią w dobrych relacjach, ale Profesor Leluk chyba każdemu z nas zapadł w pamięć jako bardzo dobry wykładowca.

NS: Laboratoria też były super

JP: Tak, więc chemia, nawet jeżeli ktoś był „pokłócony” z chemią po liceum…

JK: no ja nie miałam, więc dla mnie to był skok na głęboką wodę, bo ja w pierwszej liceum, w pierwszym semestrze skończyłam chemię i nagle przychodzę na zajęcia i mamy chemię i Profesor Leluk na Politechnice zaczyna o tym mówić i tak z wykładu na wykład i się coraz bardziej przekonywałam i faktycznie skończyłam ten wykład z piątką z tej chemii i myślę sobie - okej to jednak nie jest tak źle.

A przedmiot, który był dla Was najtrudniejszy?

NS: GIS i programowanie…

Wszyscy: niee

NS: zależy kto, bo ja nie lubię tych takich technicznych rzeczy

Tak, właśnie dlatego pytam o różne głosy :)

JP: programowanie było trudne w samym środku semestru, ale już pod koniec było z górki. Na początku trzeba było troszeczkę załapać, bo były łatwe rzeczy, później zaczęło się robić trudno, ale już na sam koniec semestru, może nie powiem, że wszyscy załapaliśmy niesamowicie i umiemy programować w Pythonie, ale wiemy jak to działa, jesteśmy w stanie wykonać jakieś podstawowe czynności.

JK: No a w tym semestrze to jest właśnie GIS i mapy są takim największym naszym problemem, bo też nie jesteśmy bardzo komputerowi

NS: I okazało się, że musimy dużo wiedzieć

AK: Mamy też teraz rysunek inżynieryjny i to jest mój ulubiony przedmiot, ale dla niektórych jest to koszmar, naprawdę (śmiech)

JP: niee, ja też to lubię. Sam rysunek mamy co 2 tygodnie, bo normalnie mamy zajęcia co tydzień, ale profesor robi nam to tak, że raz mamy wykład, a na drugi raz mamy ćwiczenia i rysujemy, ale dla mnie to jest taka przyjemna odskocznia, mimo że trzeba wiedzieć co narysować, to jest przyjemnie. Siedzimy sobie, porozmawiamy, porysujemy, jest to takie półtorej godziny, w którym można troszeczkę ochłonąć w środku tygodnia.

Z kim macie te zajęcia?

NS: Z profesorem Frąckowiakiem na Politechnice, to nie jest grafika tylko na papierze robimy rysunek.

JP: i całe szczęście, że na papierze, gdyby się okazało, że kolejny przedmiot jest z komputerami, to nie wiem, czy by to tak kolorowo było.

AK: no mój komputer by wybuchł. Po GISie mój laptop padł przez te mapy. Wczoraj próbowałam go włączyć i 30 minut to zajmowało, także… (śmiech)

Także wychodzi na to, że trzeba mieć mocny komputer ;) Trochę już o tym mówiliście, że na zajęciach zdobywacie i twarde, i miękkie umiejętności, opowiecie o tym coś więcej?

JP: Ten materiał trafi do ludzi, którzy zastanawiają się, czy to jest kierunek dla nich albo czego mogą się tutaj nauczyć i moim zdaniem bardzo ważne dla młodych ludzi jest rozwijanie obu umiejętności i twardych, i miękkich naraz, bo i jedne, i drugie przydają się w kolejnych etapach naszego życia. Ja na przykład bardzo często spotykam się, szczególnie po tym roku, ze znajomymi albo z rodziną, którzy mówią mi „wow, zrobiłaś się taka otwarta, komunikatywna, zaczęłaś się ładnie wypowiadać, wreszcie coś z Ciebie może będzie” (śmiech).

JK: To jest rzecz, na którą my nie zwracamy uwagi, bo staramy się po prostu robić projekt za projektem, ale bardzo się otwieramy podczas tych studiów i przyzwyczajamy się do sytuacji, które w ogóle nie są dla nas wygodne, ale musimy sobie poradzić. I to jest coś zupełnie innego, czego nas nigdy nie uczyli w szkole, w przedszkolu, nigdzie ????

NS: tak, to jest mega dobre!

JK: To jest chyba najlepsze, przez to te zajęcia nie są nudne, jednak cały czas mózg pracuje

NS: i z różnych stron pracuje

JK: A i też do przyszłych studentów - bardzo ważne jest to, żeby się nie zrazić po pierwszym miesiącu, bo w pierwszym miesiącu może być nieciekawie i to jest całkowite przeciwieństwo tego, o czym mówimy, że teraz jest ciekawie i super - pierwszy miesiąc taki nie będzie. Pierwszy miesiąc jest chyba najgorszy. Mieliśmy Bioeconomy Principles, no po prostu podstawy podstaw i my nawet nie wiedzieliśmy o co chodzi, ale musieliśmy przez to przebrnąć, żeby później sobie poradzić. Wtedy tego nie widzieliśmy, teraz to wiemy i fajnie żeby kolejni studenci też to wiedzieli, że pierwszy miesiąc nie będzie ciekawy, ale później jest naprawdę super.

JP: Na pierwszym semestrze też trzeba się przygotować na to, że to jest semestr przygotowujący do kolejnych.

JK: Warto się do niego przyłożyć, trzeba przebrnąć przez tą wiedzę z przedmiotów ogólnych.

NS: Tej wiedzy, którą zdobyliśmy na Bioeconomy Principles na pierwszym semestrze, używamy cały czas.

JK: Mamy to ciągle, wszędzie. Dlatego warto się do tego przyłożyć, mimo że tam jest bardzo dużo kucia, ale warto do tego przysiąść, warto się tego nauczyć i to później zaowocuje, będzie przydatne w projektach.

JP: To na początku wydaje się takie trudne, jest bardzo specyficzne słownictwo, ale to się z czasem układa w zgrabną całość i jak się idzie na drugi semestr, i są przedmioty bardziej skoncentrowane na danym temacie, który poruszyliśmy już na poprzednim semestrze, to wszystko jest o wiele łatwiej zrozumieć.

JK: Ja pamiętam jak mi taka lampka w głowie się zaświeciła na którymś z przedmiotów w tym semestrze, dwie kropki mi się nagle połączyły - coś z pierwszego semestru i coś z tego, i ja tak siedzę i myślę sobie - okeej, to było jednak potrzebne do czegoś (śmiech) - i tak kolejna kropka się połączyła, i już przeszła w linię. Łączenie tych kropek na drugim semestrze, to jest bardzo ciekawe uczucie (śmiech).

NS: Wydaje mi się, że koniec końców to jest super kierunek dla osób, które jeszcze nie wiedzą czy chcą iść bardziej w zarządzanie, czy bardziej ścisłe kierunki, bo ja się bardzo nad tym zastanawiałem i miałem dylemat, i wydaje mi się, że tu jest to idealnie zrównoważone.

Czyli to dobry wybór dla osób, które są trochę pomiędzy…?

Wszyscy: Tak, bardzo!

JK: Zdecydowanie! Jeżeli ktoś się interesuje środowiskiem, nie musi jakoś bardzo, to sam w to wejdzie. Tutaj jest tyle problemów poruszanych, że można sobie znaleźć coś dla siebie. Ja też nie wiedziałam na co chcę pójść i jestem bardzo zadowolona, że przyszłam tu, bo tu mam wszystko to, co chciałam.

JP: To jest bardzo popularne wśród maturzystów, że nie wiedzą na jakie studia iść, bo nie wiedzą kim chcą być w przyszłości, ale ja myślę że większość z nas ma takie podejście, że my nie wiemy kim chcemy być i ten kierunek jest pod tym względem super, bo poruszamy tutaj masę dziedzin, tematów, działów i nie ukierunkowuje nas w żadną stronę.

Każdy z Was może stopniowo zdecydować o tym co lubi bardziej, a co mniej i taką ścieżkę wybrać

JK: Tak, jak byliśmy na zajęciach terenowych, to rozmawialiśmy z profesorem, że my tutaj mamy wszystko, jesteśmy trochę inżynierami, trochę przyrodnikami, trochę humanistami, ale to jest idealnie zrównoważone. Po tych studiach możemy robić wszystko.

JP: Będzie bardzo szeroki rynek pracy dla nas.

AK: No teraz jak o tym myślę, to my strasznie dużo rzeczy zrobiliśmy – tu programowaliśmy, tu robimy mapy, rysujemy rysunki, ostatnio przerzucaliśmy linę przez rzekę, żeby zmierzyć prędkość przepływu wody, tutaj piszemy jakąś pracę, tu robimy grę terenową, tu biogazownię

NS: A to dwa semestry na razie!

JK: No faktycznie, to się nie myśli, że tak dużo tego się robi i to naprawdę nas dobrze ukierunkowuje już pod kątem tego co będziemy chcieli robić.

A macie już pierwsze pomysły, co chcielibyście później robić?

NS: Zarządzenie projektami i hydrologia w moim przypadku, bardzo mnie ciekawi

JK: Ja myślałam głównie o zarządzaniu projektami albo o urbanistyce, zazielenianiu miast, wyglądzie miast, zmianie ich na bardziej ekologiczne, ale też hydrologia, rzeki, to jest też temat bardzo dla mnie ciekawy.

JP: Teraz pracuję biogazowni, więc dla osób, które się obawiają że nie będzie dla nich pracy po tym kierunku, no to jest J Jestem na pierwszym roku i już pracuję w zawodzie, w kierunku w którym się uczę, jeszcze nie wiem co chciałabym robić docelowo, ale sprawdzam możliwości.

To super i masz jeszcze sporo czasu na podjęcie tej decyzji :)

JK: A ja mam wrażenie, że się gdzieś załapie po prostu, mam duży wybór, ja jestem taka bardziej zadaniowa, tu zrobię rysunek, tu projekt napiszę, tu program, nie lubię ciągle robić tych samych rzeczy i ten kierunek daje mi taką możliwość.

To już jest chyba wszystko co przygotowałam jeśli chodzi o pytania do Was, ale bardzo dobrze się z Wami rozmawia, bo w zasadzie nie trzeba pytać, chętnie opowiadacie o tym co się dzieje u Was na studiach, więc chyba się Wam podoba?

JP: Tak, bardzo chcemy też, żeby ci ludzie którzy tu przyjdą czuli, że już będą mieli trochę łatwiej niż my J

JK: Będą już mieć starszych kolegów, których można podpytać co i jak, to się bardzo przydaje np. przy pierwszej sesji. My nie wiedzieliśmy co robimy, musieliśmy pytać prowadzących, którzy choćby chcieli to nie powiedzą tak jak starszy kolega, albo sami robiliśmy na wyczucie. Udawało się, ale było trudno, trzeba było pamiętać o wielu rzeczach, organizować sobie czas, a starsi koledzy mają już jakieś „pro tipy” jak sobie lepiej zorganizować to wszystko.

JP: Sesja zawsze jest trudna, ale teraz już wiemy jak do tego podchodzić i możemy się podzielić tą wiedzą, więc pamiętajcie, że można pytać starszych kolegów!

No nie można też powiedzieć, że to jest łatwy kierunek, bo jest wymagający, tylko inaczej niż inne. Zależy jaki kto ma tryb nauki – jeśli ktoś woli raczej uczyć się czytając z książki, to może być dla niego trudno. Tutaj też oczywiście trzeba uczyć się z podręczników, ale mniej. Dużo uczymy się czytając nowe publikacje, artykuły naukowe, na zajęciach poruszamy bardzo aktualne tematy, nie do wszystkich są już podręczniki. Uczymy się też robiąc po prostu projekty, sami musimy, na podstawie naszej wiedzy i artykułów, wypracowywać rozwiązania… więc jeśli ktoś lubi uczyć się w ten sposób, to na pewno będzie mu łatwiej i będzie to dla niego bardzo ciekawe.

I w tej kwestii jesteśmy chyba podobni, lubimy takie zarzadzanie kryzysowe – dużo rzeczy trzeba ogarniać na raz, o wielu aspektach myśleć.

AK: Ale też każde z nas jest z trochę „innej bajki” tak można zdefiniować nas i jako osoby i jako kierunek – wielu różnych ludzi, o różnych kompetencjach musi ze sobą współpracować, żeby wypracować wspólne rozwiązanie. Ale bardzo dobrze się ze sobą dogadujemy pomimo tych różnic – jeszcze się nie pozabijaliśmy (śmiech) i mimo tego, że czasem jest trudno, to jednak ostateczne zawsze dochodzimy do porozumienia.

To Wam chyba też pomaga pracować nad kompetencjami miękkimi?

JP: Tak, przygotowuje nas do pracy! Nie zawsze będzie okazja żeby współpracować z osobami, które się uwielbia, ale zawsze trzeba wiedzieć, że każdy z nas korzysta wzajemnie ze swoich kompetencji i pracujemy nad wspólnym rozwiązaniem. To jest kierunek, który nie tylko przygotowuje nas tylko naukowo, ale też po prostu życiowo i daje dużo doświadczenia, bo pokazuje nie tylko jak coś obliczyć, ale też jak pracować w grupie i jak dogadać się z kimś, z kim się niekoniecznie chce gadać (śmiech).

JK: Tak - jak coś policzyć, ale też po co to robić i gdzie to wykorzystać! Mamy też okazję zobaczyć wiele rzeczy, wiele miejsc od środka, nie tylko na prezentacji na uczelni. Możemy tego dotknąć i powiedzieć „okej, to jest biomasa” i już wiemy z czym to kojarzyć. Na początku słuchaliśmy, że biogazownia, biogazownia i myśleliśmy sobie, co to tak właściwie jest, ale pojechaliśmy tam, zobaczyliśmy co się dzieje, o co chodzi, to jest bardzo ważne, żeby móc samemu sprawdzić jak coś działa.

Właśnie dlatego pytałam Was, czy możecie po swojemu opowiedzieć o tym kierunku, bo wiadomo, że każdy na stronie przeczyta, że biogospodarka zajmuje się tym i tamtym, ale jeśli ktoś się tym trochę nie interesuje, nie ma już jakiejś wiedzy, to trudno jest sobie dokładnie wyobrazić o co chodzi.

NS: Tak, ja z opisu myślałem, że będzie dużo ekonomii, ale okazało się że mieliśmy tylko wstęp do ekonomii, żeby mieć podstawową wiedzę, która będzie nam tylko pomocna przy robieniu innych rzeczy, bo jesteśmy przygotowani do wielu zawodów.

JK: Uczymy się wielu rzeczy, czasem pozornie banalnych, bo na przykład można sobie pomyśleć OK elektrownia wiatrowa, no jest wiatrak i się kręci, i to daje prąd - nie jest to skomplikowany proces, czy elektrownia wodna, biorafinerie, które są chyba najmniej znane, uczymy się o tym w taki przystępny sposób i na koniec okazuje się, że znamy już wszystkie systemy odnawialnej energii.

To jest kierunek bardzo świeży i nowoczesny, dzięki temu, że nie ma utartych ścieżek, nikt nie mówi nam – musicie umieć to i to, bo tamci przed 20 latami też się tego uczyli. My mamy to co jest teraz, co będzie jutro i za 15, 20 czy 30 lat, więc mam też wrażenie, że nie musimy się martwić o to, że ludzi takich jak ja jest bardzo wielu w zawodzie, no bo nie ma. Nie ma podręczników, korzystamy z bieżących wydawnictw, czasopism i artykułów naukowych.

JP: Wszystko czego się uczymy, to jest bieżąca, aktualna wiedza, wykładowcy pokazują nam jak może wyglądać świat jak skończymy studia i rynek pracy będzie przed nami otwarty. Jest nas 14 specjalistów, potencjalnie za trzy lata. Trzeba zwrócić uwagę na to, że jest szansa, że zawody, które będziemy wtedy wykonywać jeszcze nie powstały. Świat zmienia się bardzo dynamicznie i nie wiemy co będzie jutro, co będzie za rok. Musimy śledzić te zmiany, być na bieżąco, zwracać uwagę na to co dzieje się na świecie, w klimacie. Tego też jesteśmy uczeni, jak sobie radzić, jakie będą konsekwencje tych zmian, jak w tych konsekwencjach się odnaleźć, jak zdefiniować problem i jak skorzystać z tego problemu, bo uczymy się też rozwiązywania problemów, które są z jednej strony bardzo daleko, ale z drugiej strony bardzo blisko, są mniej odległe niż się nam wszystkim wydaje. Uczymy się coraz więcej o tym i coraz bardziej, mam wrażenie, jesteśmy zszokowani, co się dzieje z planetą.

JK: Zanim poszłam na studia nigdy nie byłam tak bardzo na bieżąco z tym co się dzieje, po prostu wiedziałam, że jest źle, ale nie było to moim hobby, żeby ratować planetę, a teraz weszłam w to i okazało się, że nie jest to aż tak skomplikowane i teraz nie mogę przestać śledzić tych zmian i szukać rozwiązań. Musimy być na bieżąco z politykami klimatycznymi różnych krajów i organizacji – studia nam bardzo w tym pomagają, przychodzimy na zajęcia i prowadzący pytają – a słyszeliście już o tym, czy tamtym i rozmawiamy, chcąc nie chcąc jesteśmy na bieżąco, nie wymaga to od nas żadnego wysiłku, a sprawia, że sami zaczynamy szukać więcej informacji. I to też nie dlatego, że jak coś poczytamy więcej to dostaniemy ocenę, tylko po prostu dla siebie, żeby wiedzieć więcej.

JP: Jeden prowadzący kiedyś pokazał nam fragmenty jakiegoś wywiadu i potem powiedział „a widzicie, możecie mieć z tego pracę, możecie mieć pieniądze”. Okazuje się, że mało jest takich ludzi jak my, którzy faktycznie chcą coś z tym zrobić i oby było jak najwięcej.

JK: To jest kierunek oczywiście dla ludzi, którzy interesują się ekologią, tym co się dzieje z planetą, jak najbardziej, ale dla tych, którzy jeszcze nigdy w tym nie siedzieli również! Nie jest tak, że jak ktoś tu przychodzi, to musi być od razu jakimś eko-świrem (śmiech). Nie jest też tak, że jak zaczniesz studia, to nagle musisz segregować odpady, tylko dowiadujesz się jakie to ma konsekwencje i zdajesz sobie sprawę z tego, jak wiele jest sposobów, dzięki którym możemy temu zaradzić. Jakie są inne problemy i ich rozwiązania.

Najbardziej przekonała mnie do tego kierunku moja mama, która akurat znalazła artykuł, w którym pisano, że po naszym kierunku poszukują osób do pracy w ONZ, więc to jest taka niecodzienna oferta, można zajmować się takimi kwestiami nie tylko lokalnie, samemu segregując odpady, czy pracując w urzędach, ale także działać globalnie w polityce klimatycznej.

Mam nadzieję, że teraz zrobiliśmy już taką reklamę, że w kolejnym roku 150 osób do nas przyjdzie (śmiech)!

Tak, też mam taką nadzieję!

JP: Chciałam jeszcze raz dodać na koniec – dla tych osób które rozpoczną u nas studia, nie bójcie się do nas podchodzić i pytać, czy pisać, mamy już trochę doświadczenia, jesteśmy od Was rok, czy dwa lata starsi, to nie jest dużo, ale mamy to już za sobą trochę i chętnie pomożemy zawsze! Jesteśmy bardzo otwarci, tak jak mówiliśmy, każdy jest dobry z czegoś innego, więc z każdego przedmiotu ktoś z nas może pomóc :)

Zapraszamy!